Pamiętacie post Co sądzę o lekturach szkolnych? - wyraziłam się w nim dość krytycznie na temat kanonu, aczkolwiek to nie jest tak, że lektur nie czytam (gdybym nie czytała to nie miałabym podstaw, aby taki post pisać). Prawie każdej książce daję szansę, jednak nie każdą kończę. Wśród tych podsuwanych przez szkołę także znajduję perełki i dzisiaj chciałabym Wam przedstawić trzy z nich.
Post będzie naprawdę krótki. Pragnę zachęcić Was do przeczytania lektur szkolnych wymienionych poniżej. Jestem świadoma, że większość osób nawet nie próbuje poznawać tego, co podsuwa im szkoła. Aczkolwiek w przypadku tych trzech dzieł, naprawdę warto się zatrzymać i dać im szansę. Potrafią chwycić za serce.