sobota, 13 września 2014

[74] - ,,Trucicielka" Eric-Emmanuel Schmitt- recenzja książki

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł: Trucicielka
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 248
Okładka: miękka
Moja ocena: 6/10
Marie wyznaje na spowiedzi, że zamordowała swoich trzech mężów. Czy opisane przez nią zbrodnie to prawda, czy tylko perfidna gra, w której stawką jest dusza młodego księdza?

Obsesja towarzyszy wszystkim bohaterom opowiedzianych w „Trucicielce” historii. Każe im walczyć - o rodzinę, sławę, miłość. Niszczy, ale czasem daje drugą szansę.

Schmitt odsłania mechanizm obsesji – pokazuje, jak łatwo jedna myśl może zatruć życie człowieka.

[opis wydawnictwa]


Witajcie, kochani! Planowałam dodać tę recenzję w tygodniu, jednak nie znalazłam czasu na bloga. To dopiero początek szkoły, a ja już ledwo co wyrabiam na zakrętach! Jeśli ciągle tak będzie to niedługo Just one more page umrze śmiercią naturalną... żartuję! Oczywiście, że do tego nie dopuszczę, ale musicie liczyć się z tym, że będzie mnie tutaj mniej niż wcześniej.

Jakiś czas temu dodałam recenzję książki pana Schmitta pt. "Dziecko Noego". Kilka dni po tym wydarzeniu zapoznałam się z kolejnym dziełem, które wyszło spod pióra tego pisarza. "Trucicielka" okazała się znacznie gorsza od swej poprzedniczki, jak już możecie zauważyć po ocenie. 6, a 8? Jak dla mnie to wielkie różnica. A teraz spróbuję Wam przybliżyć powody tej sytuacji...


Czy istnieje uczucie, które nie łączyłoby się nierozerwalnie ze swoim przeciwieństwem, jak tkanina i jej podszewka?


Zazwyczaj w tym miejscu przychodzi czas na streszczenie fabuły, lecz tym razem tego nie zrobię. Dlaczego? Gdyż książka to cztery, naprawdę krótkie opowiadania i opisując je tutaj zapewne zdradziłabym za wiele, a Wasze czytanie tej pozycji straciłoby najmniejszy sens. Z tego wynika, że (nie)stety musi wystarczyć Wam opis wydawnictwa. 

Tak, jak już wspomniałam, lekturę tworzą cztery historie, a może raczej historyjki? Nieważne. Pragnę jednak zauważyć, że jeśli ktoś bierze się za czytanie "Trucicielki" niech spodziewa się okrojonych, schematycznych opowiadań. Na końcu możemy znaleźć coś takiego jak "Pamiętnik autora", w którym Eric-Emmanuel Schmitt wyjaśnia nam, że tego wymaga gatunek, w którym tworzy i że właśnie to w nim uwielbia! Nie oszczędza nam również wyznań, jak wiele pracy trzeba włożyć w taki tekst, choć może się on wydawać pisany "na szybko", to w rzeczywistości zajmuje więcej czasu niż choćby piękne opisy Zafona. 

Powiem Wam szczerze, że opowiadania mnie po prostu nie zadowoliły. "Dziecko Noego" zachwyciło mnie do szpiku kości (dobra, może trochę przesadziłam) i spodziewałam się następnego "wow!" Dostałam jednak dobrą, tylko dobrą książkę. 

A dlaczego mnie nie zachwyciły? Schmitt próbował przekazać nam bardzo mądre rzeczy. Można było nawet wyłapać między słowami jego dumę z własnych linijek. Oczami wyobraźni widziałam go siedzącego na kamieniu z podpartą brodą, niczym mędrzec ze średniowiecza. A wiecie co było w tym wszystkim najbardziej żenujące? To, że owe "mądrości" zna każdy, choć trochę, inteligenty człowiek. Nie wiem czy pan Schmitt bawił się w filozofa czy o co chodzi. Cokolwiek to było, trochę mu nie wyszło.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie "Koncert Pamięci anioła" i gdyby nie ono, to zamiast 6 stałaby 3. Ostatnia historia również jest całkiem przystępna, choć zdecydowanie oklepana. Przyznam się jednak, że lubię takie miłosne opowiastki, dlatego czytałam z uśmiechem także ten ostatni rozdział. 

Co mam Wam jeszcze powiedzieć? Musicie po prostu przekonać się na własnej skórze. Ja natomiast jestem już pewna na 100% (pamiętajcie, że kobieta zmienną jest!), że Eric-Emmanuel Schmitt nie zostanie moim ulubionym pisarzem, choć nie trafi także do tych najgorszych. Wiem, że on nigdy tego nie przeczyta, ale... Panie Ericu, stać Pana na więcej! Zawiodłam się.




Éric-Emmanuel Schmitt to francuski dramaturg, eseista i powieściopisarz, z wykształcenia filozof. Mieszka w Brukseli.
Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 11 lat. Uczęszczał do Ecole Normale Supérieure, jednej z przodujących francuskich uczelni humanistycznych. Zdobył tam najbardziej prestiżowy z francuskich certyfikatów nauczycielskich oraz doktorat z filozofii. Na świecie jest znany głównie jako twórca teatralny. 




9 komentarzy:

  1. O jej, aż mi się przykro zrobiło. "Trucicielka" to pierwsza książka, którą przeczytałam tego autora i dzięki niej go pokochałam. Nie uważam, że w tych opowiadaniach (nie są przecież takie krótkie ;) widziałam o wiele krótsze) jest zbyt wiele jego mądrości - czasami to co oczywiste najtrudniej nam przyjąć do siebie i często o tym nie myślimy. Z resztą ja zawsze będę wychwalała i broniła Schmitta, więc może nie jestem obiektywna... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla mnie to było takie lanie wody. Ale cieszę się, że chociaż Tobie się podobało!

      Usuń
  2. W gimnazjum czytałam "Oskara i Panią różę" Schmitta i później miałam fazę na tego autora. Lecz z każdą kolejną książką mój entuzjazm słabł, aż wreszcie przed "Trucicielką" odpadłam całkowicie.
    Ale okładka tego nowego, kieszonkowego wydania jest przecudowna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jeszcze "Oskara i Panią Różę" przed sobą i na pewno przeczytam, bo stoi na półce, tak samo jak "Historie miłosne", więc autor ma jeszcze szansę na uratowanie swojego tyłka. ;-)

      Usuń
  3. A "Trucicielki" jeszcze nie miałam okazji czytać :) Czas pokaże jak ją odbiorę, bo Schmitta uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez pewien czas miałam na nią oko, ale w końcu gdzieś w natłoku innych lektur o niej zapomniałam. Chyba muszę na nowo do niej wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią bym przeczytała, tym bardziej, że od dawna mam na nią ochotę. Powodzenia w szkole życzę

    OdpowiedzUsuń
  6. Poznałam twórczosc tego autora poprzez 'Oskara i panią Róże'. Zdaję sobie sprawę, że raczej żadna ksiażka wspomnianej przeze mnie nie dorówna, ale nie chcę też zamykać tego autora w tej jednej ksiazce, wiec istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przeczytam 'Trucicielkę'.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za krótkimi formami, choć czytając ostatnio "Odcienie miłości" trochę się do nich przekonałam. Czy spróbuję również z tą książką? Nie wiem, ale wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy, nawet najmniejszy komentarz, który po sobie pozostawisz. :-)