poniedziałek, 7 marca 2016

,,Sekret wędrowca. Siedem najważniejszych decyzji twojego życia" Andy Andrews


    Lubicie poradniki? Te typowe przepisy, na szczęście i w ogóle udane życie, zawarte na jakichś dwustu stronach? Ja nie, choć chyba żadnego nigdy nie czytałam, jednak pozostawmy to bez komentarza. Nienawidzę, gdy ktoś mówi mi, co mam robić, więc z pewnością ten gatunek nie wpasowałby się w moje gusta.

,,Słuchasz, ale nie słyszysz. Szukaj mądrości. Szukaj jej. Mądrość czeka, by ją gromadzono."

    ,,Sekretu wędrowca" - pozwólcie, że skrócę sobie odrobinę tytuł - nie zaliczymy do poradników, choć niezaprzeczalnie można zauważyć w nim elementy tego gatunku. Autor nie narzuca nam swojego zdania, lecz subtelnie i mądrze wyjaśnia każde swoje stanowisko.

    David Ponder jest dorosłym mężczyzną i boryka się z dość powszechnymi problemami. Co jednak różni go od reszty strapionych ludzi? Ano to, że te wszystkie problemy dopadły go naraz. Reakcja głównego bohatera jest zupełnie normalna - powoli, w miarę niepowodzeń, załamuje się. 
    Kiedy dochodzi do apogeum, postanawia popełnić samobójstwo. Samochód uderza w drzewo, a David wyrusza w podróż, która przyniesie mu siedem ważnych spotkań z niezwykle mądrymi osobami. 

,,Jeśli nawet tysiąc osób podziela głupie przekonanie, ono wciąż jest głupie."

    Andy Andrews był doradcą czterech prezydentów USA. Teraz pomaga innym ludziom dobrze przeżyć swoje życie. I wiecie co? Naprawdę świetnie mu to wychodzi.

    Nie potrafię wyrazić w słowach, jak bardzo mądrym człowiekiem jest autor tejże książki. Sposób w jaki dobiera słowa i przedstawia swoje myśli po prostu zachwyca i sprawia, że chce się więcej. Warsztat Andy'ego Andrews'a stoi na wysokim poziomie, aczkolwiek pisarz kieruje tę lekturę do wszystkich ludzi, więc spokojnie, treść przyswaja się z łatwością.

,,(...) jeśli przejmujesz się tym, co ludzie o tobie myślą, to większą wiarę pokładasz w cudzych opiniach niż we własnych przekonaniach."

    Halo, halo, nie zrozum mnie źle. To nie jest książka na dwa podejścia. ,,Sekret wędrowca" zmusza do refleksji niemal nad każdą stroną. Osobiście oddawałam się im z przyjemnością i godzinami rozmyślałam o tym, co autor mi przekazał. Nie zmienia to jednak faktu, iż przeczytanie tej powieści zajęło mi sporo czasu. Kochany Czytelniku, nie nastawiaj się więc na szybką lekturkę.

,,Pytasz, czy wierzę, że Bóg stoi po mojej stronie? (...) Dużo bardziej interesuje mnie, czy to my stoimy po stronie Boga."

    Jakiś czas temu czytałam inną książkę tego autora - ,,Mistrza". Z tego co wiecie, także bardzo mi się podobała. Ponadto mogę rzec, iż dzieła Andy'ego Andrews'a mają w sobie niezwykłą moc. Dodają czytelnikowi skrzydeł, sprawiają, iż wierzy we własne możliwości i motywują do tego, aby osiągać swoje cele. Pokazują, że każdy zasługuje na szczęście oraz pomagają odnaleźć sens istnienia.

,,Papa powtarza, że strach nie sprawdza się w roli dłuta, którym moglibyśmy wyrzeźbić naszą przyszłość."

    Podróżując razem z bohaterem, poznajemy kilka znaczących postaci. Zdradzę Wam, iż są to osoby, które zapisały się w kartach historii na wiele lat. Jednak autor podchodzi do nich z drugiej strony i ukazuje, jako zwykłych zjadaczy chleba - mających problemy i zero pomysłów na ich rozwiązanie. To zabrzmi trochę wrednie, jednak myśl, iż ktoś wpadł w jeszcze większe tarapaty niż Ty, jest w pewien sposób pocieszająca.

    Andy Andrews z łatwością nawiązuje kontakt z czytelnikiem. Za pomocą pióra przelewa w niego swoją energię i motywuje do działania. W tej historii, po raz kolejny, pokazuje piękno życia i prawdziwe wartości. Dzięki takim książkom naprawdę docenia się swoją obecność na tym świecie.

,,A jedynym wypróbowanym sposobem na uniknięcie krytyki jest nic nie robić i być nikim."

    ,,Sekret wędrowca" to wspaniała i dająca do myślenia historia. Jeśli jesteś w trudnej sytuacji życiowej - sięgnij po nią, a na pewno osiągniesz ukojenie duszy. Powieść-poradnik Andy'ego Andrews'a wspiera lepiej niż nie jeden przyjaciel. Serdecznie polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit!

3 komentarze:

Dziękuję za każdy, nawet najmniejszy komentarz, który po sobie pozostawisz. :-)