Witam Was wszystkich w ten niedzielny poranek!
Mam nadzieję, że odespaliście cały ciężki tydzień i jesteście gotowi znowu stawić szkole czoła. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że w ten weekend ponownie znalazłam czas na bloga. Dzisiaj, już drugi raz, pojawi się recenzja tylko jednego filmu. Poprzednim wybrańcem było "Miasto 44", teraz będzie to "Kosogłos". Gotowi? No to zapraszam!
W realizacji tego posta pomogły mi strony: filmweb.pl oraz pl.wikipedia.org.
Więcej genialnych zdjęć z filmu znajdziecie tutaj KLIK.
Więcej genialnych zdjęć z filmu znajdziecie tutaj KLIK.
Reżyseria: Francis Lawrence Tytuł: Kosogłos. Część 1 Seria: Igrzyska śmierci Gatunek: Akcja, Sci-Fi Czas trwania: 2 godz. 3 min. Scenariusz: Danny Strong, Peter Craig Produkcja: USA Moja ocena: 9/10 |
Opis fabuły:
Katniss Everdeen, która położyła kres „Głodowym Igrzyskom”, staje się symbolem rebelii. Zaczyna walkę z tyranem – prezydentem Coriolanusem Snow.
[źródło: Wikipedia]
Kilka dni temu, wraz z koleżankami, wybrałam się do kina na kolejną cześć "Igrzysk śmierci". Powiem Wam szczerze, że nie mogłam doczekać się tego momentu. Kocham tę serię całym sercem i zafascynowana śledzę losy bohaterów. Kiedy usadowiłam się wygodnie na swoim miejscu (a chwilę mi to zajęło), wyciągnęłam opakowanie ciasteczek, światła zgasły, a moich uszu zaczęły dobiegać pierwsze dźwięki- o mało nie krzyknęłam z radości. Czy jednak moja ekscytacja utrzymała się aż do końca filmu? Zapraszam do czytania!
Chyba każdy z nas dokładnie wie, o czym jest ta niezwykle znana seria. W związku z tym, nie będę przypominać tutaj fabuły, bo pewnie i tak większość pominęłaby ten fragment. Napiszę natomiast coś, co chcę, abyście wiedzieli już na starcie: nie czytałam tej serii. Dlatego w tej recenzji nie będzie żadnych porównań z książką. Kilka dni temu skończyłam lekturę pierwszej części tej trylogii i jestem zachwycona. Z pewnością zapoznam wszystkie tomy. Ale wróćmy do filmu.
Kiedy czytałam liczne recenzje "Kosogłosa" w wersji papierowej, uderzały mnie najczęściej słowa pełne niezadowolenia, wręcz rozczarowania. Za każdym razem bardzo mnie to dziwiło, bo autorka jest zdecydowanie kojarzona z samymi plusami. Jeśli książka "Kosogłos" jest choć w połowie tak dobra, jak ekranizacja- to moim zdaniem musi być świetna. I zapewniam Was, że sama się o tym przekonam, jak najszybciej i z pewnością napiszę kilka słów na blogu.
Większość osób przed premierą wybierała się na maratony poprzednich części lub przypominała je sobie w domu. Ja stwierdziłam, że na pewno wszystko dokładnie pamiętam i tego nie zrobiłam. Mój błąd. Bo jak się okazało, nie pamiętałam i to całkiem sporo. Dzięki Bogu, miałam u swego boku niezastąpioną Anię (największa fanka IŚ, jaką znam) i dzielnie wyjaśniała mi niektóre kwestie.
Z początku film miał powolną akcję i ogólnie mało się działo. Widziałam, jak coraz egipskie ciemności przeszywał blask wyświetlacza komórkowego. Ja natomiast, wierząc, że będzie to seans mojego życia, uparcie wpatrywałam się w ekran. I nie zawiodłam się! Po krótkim czasie, akcja zaczęła pędzić jak szalona, a ja ledwo za nią nadążałam! Taaaaaaaaaak, na to czekałam- wrzeszczałam w myślach, pośpiesznie czytając napisy.
"To właśnie rzeczy, które najbardziej kochamy... niszczą nas."
Aktorzy, jak zwykle odwalili kawał dobrej roboty. Nie wyobrażam sobie, kogoś innego na ich miejscach. Wszyscy zostali perfekcyjnie dopasowani. Idealnie odgrywali swoje role i wciągnęli nas w tamten świat. Wielkie, ale to wielkie brawa! Uwielbiam ich i wiem, że bez nich ta seria nie byłaby tak dobra.
Ścieżka dźwiękowa była fenomenalna. Po raz kolejny, moja ukochana Lorde, pokazała na co ją stać. Ma niezwykły głos i jest jedną z moich ulubionych wokalistek. Piosenka w jej wykonaniu, idealnie skomponowała się ze sceną w filmie. Poza tym, na uwagę zasługuje również "The hanging tree" w wykonaniu Katniss- do tej pory nucę to pod nosem! (I ten moment, gdy lud zaczyna śpiewać razem z nią... ah!) Świetna muzyka tylko dodała powera genialnym efektom specjalnym, które (o dzięki Ci, Boże!) w ogóle nie były przesadzone. Wszystko z umiarem, tak jak trzeba, żeby oko widza poczuło się, niczym w siódmym niebie.
Na koniec powiem Wam jeszcze, że ogromnie żałuję, iż najpierw nie poznałam wszystkich książek z tej serii. Chociaż ostatnio towarzyszyły mi ogromne emocje przy czytaniu 1. tomu, wiem, że gdybym nie oglądała ekranizacji- byłyby one jeszcze większe. Więc nawołuję: najpierw czytajcie, potem oglądajcie!
"If we burn, you burn with us!"
"Kosogłos" jest to naprawdę fenomenalna kontynuacja. Cała seria została niezwykle zekranizowana, co się rzadko udaje. Wprost nie mogę doczekać się kolejnej części i niecierpliwie wyparuję dnia premiery w kalendarzu. Ten etap powieści, jak i poprzednie, ogłada się z zapartym tchem i niemożliwymi do ogarnięcia emocjami! Jeszcze kilka dni po wyjściu z kina, nie mogłam dojść do siebie, a w mojej głowie ciągle kotłowały się myśli dotyczące filmu. Tak sobie myślę czy o niczym nie zapomniałam? Po prostu bardzo, bardzo polecam! To naprawdę genialna historia, która ukazuje, jak brutalni potrafią być ludzie.
PS Oglądajcie w kinie! Emocje, jak z kosmosu!
ZWIASTUN FILMU
Mam w planach przeczytać całą serię. A potem zabiorę się za film.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, zarówno jak film. A "Kosogłos" to moja ulubiona część :) Ta powolna akcja z początku filmu podejrzewam, że miała służyć budowaniu napięcia. Szkoda, że ludzie w kinie nie potrafią skupić się na filmie tylko sięgają po telefony komórkowe...
OdpowiedzUsuńMuszę się kiedyś zabrać za książkę a jak mi się spodoba pomyślę o filmie :)
OdpowiedzUsuńSama muszę w końcu stawić czoła filmowi, bo książkę uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa najpierw zabieram się za książkę, a później za film :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie, nie przepadam za tego typu filmami czy książkami ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczenia świąteczne zawsze najlepiej składać osobiście, jednak ponieważ nie mam takiej możliwości, postanowiłam zrezygnować z oklepanych formułek i dla wszystkich moli książkowych przygotować w tym roku coś specjalnego :). Zapraszam na mojego bloga, na którym znajdziesz filmik, który możesz potraktować jako kartkę świąteczną w wersji deluxe ;). Mam nadzieję, że Ci się spodoba i WESOŁYCH ŚWIĄT! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Esa