niedziela, 13 września 2015

[92] - ,,Zabłądziłam" Agnieszka Olejnik - recenzja książki

Autor: Agnieszka Olejnik
Tytuł: Zabłądziłam
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 312
Okładka: miękka
Moja ocena: 8+/10
Ta powieść jest jak młodość - wciąga, zaraża, nie pozwala odejść, bez reszty pochłania, odciska trwały ślad.

Szesnastoletnia Maja boryka się z koszmarnymi wspomnieniami. Samobójstwo, gwałt , depresja, samotność – to doświadczenia obecne w jej nastoletnim świecie. Z kręgu niemocy i obojętności wyrywa bohaterkę nieśmiałe uczucie do starszego o dwa lata Alka. To ono staje się nadzieją i nadaje sens otaczającej rzeczywistości. Wkrótce okazuje się, że młodych łączy nie tylko miłość…

Czy Majce i Alkowi uda się pokonać przeszłość, naprawić błędy, na nowo poskładać rozpadający się świat i uwierzyć w siebie? Zaufać drugiemu?

[opis wydawnictwa]

    Jeśli jesteś stałym czytelnikiem mojego bloga to z pewnością nie umknęło Twojej uwadze, iż rzadko sięgam po książki polskich autorów. Trzeba przyznać, że niestety to okropne uprzedzenie zagościło w życiu wielu z nas. Dzisiaj udowodnię Wam, jak bardzo jest ono krzywdzące dla pisarzy pokroju Agnieszki Olejnik oraz dla nas - czytelników, którzy odmawiają sobie przeczytania tak przegenialnej lektury.

    Maja w swoim szesnastoletnim życiu przeszła więcej, niż nie jeden człowiek u progu śmierci. Wydarzenia te sprawiły, iż zamknęła się w sobie i w samotności przeżywała śmierć siostry. Miłość do nieznajomego Alka to jedno z nielicznych zdrowych uczuć spoczywających w dziewczynie. Główna bohaterka nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, iż na barkach młodego chłopaka również spoczywa ogromny ciężar. Czy razem zdołają przejść przez mrok przeszłości i stawić czoła teraźniejszości?

Jak można tak zwyczajnie odwrócić się od ludzi, dla których się jest całym światem?

    Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy wspominam tę książkę - prawdziwa i mocna. Agnieszka Olejnik napisała do bólu autentyczną historię o samotności, odrzuceniu i wyobcowaniu w połączeniu z nadzieją i pragnieniem bycia kochanym. O ogromnej potrzebie bliskości drugiej osoby, która zawsze będzie przy nas. 

    Maja i Alek to genialnie wykreowani bohaterowie. Czytelnik zżywa się z nimi, przeżywając ich upadki i wzloty. Ta dwójka nie dołączy do grona schematycznych i papierowych postaci. Ich wyrazistość jest tak silna, iż odnosi się wrażenie, jakby żyli tutaj z nami i byli naszymi przyjaciółmi.

    ,,Zabłądziłam" zostało napisane prostym, lecz nie prostackim, językiem. Bardzo spodobał mi się styl autorki, który sprawia, że powieść pochłania się w zastraszającym tempie. Wydaje mi się, iż brak wyszukanego słownictwa również przyczynił się do autentyczności tejże historii. Czy był to celowy zabieg? Nie mam pojęcia.

    Nie zdajecie sobie sprawy, jak ciężko pisze mi się tą recenzję. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, co powinnam tu wyskrobać. ,,Zabłądziłam" to emocje. Emocje tak żywo przelane na papier, iż czuje się je niemal jak własne. Nawet teraz, choć wydawało mi się, że powinnam już dawno ochłonąć po tej lekturze, nie potrafię wypowiedzieć się na jej temat. Po prostu brak mi słów.

Świat jest dziwny. Ludzie są dziwni. My jesteśmy dziwni. I miłość jest dziwna.

    Ciężko jest uwierzyć, iż ,,Zabłądziłam" to debiut Agnieszki Olejnik. Wielkie, ale to wielkie brawa. Autorka stworzyła niebanalną historię, poruszającą problemy współczesnego świata - a zrobiła to w sposób naprawdę fantastyczny. Emocje do dziś szarpią moje serce, a lektura nie pozwala o sobie zapomnieć. To jedna z tych książek, po której jesteśmy rozdarci i pełni refleksji. Nie my pochłaniamy tę historię, lecz ona nas i to tak całkowicie. 

    Polecam tę książkę zdecydowanie wszystkim: rodzicom i ich dzieciom, aby razem zobaczyli, jakie konsekwencje niesie za sobą brak odpowiedzialności i rozsądku oraz to, jak często dorośli ranią swoich potomków, nawet o tym nie wiedząc. ,,Zabłądziłam" powinno znaleźć się w szkolnym kanonie lektur obowiązkowych. 

    Wybaczcie mi ten chaos, jednak jestem pewna, iż stanie się on dla Was zrozumiały, kiedy sięgniecie po tą diabelnie dobrą książkę.

Zastanawiam się nad znaczeniem określeń "złamane serce" albo "serce mi pęka". Musiał je wymyślić ktoś, kto bardzo kochał i został porzucony. Chociaż właściwie nie czuję się tak, jakby moje serce było złamane czy pęknięte. Mam raczej wrażenie, że mi je wyrwano i w mojej klatce piersiowej zieje wielka dziura, do której ktoś nawrzucał kamieni albo jakiegoś ostrego żelastwa. I dlatego jest tak ciężko, że aż nie można oddychać. I dlatego tak boli. Zahacza o żywą tkankę, kaleczy. Wszystko w środku mam poharatane, poszarpane. Tak się właśnie czuję.

Przez kilka kolejnych dni odkrywam, dlaczego za symbol miłości uznaje się serce. Naukowo rzecz biorąc, kocha się przecież mózgiem. A jednak nikt nie rysuje pofalowanych półkul mózgowych, gdy jest zakochany. Teraz wiem dlaczego. Bo gdy się cierpi z miłości, naprawdę boli w klatce piersiowej. To jest prawdziwy, fizyczny ból. Albo może raczej okropny ciężar.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Literackie!

18 komentarzy:

  1. Z pewnością nie pożałujesz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale po Twojej recenzji śmiało mogę uznać, że muszę ją przeczytać. Lubię czytać książki prawdziwe, które mają ten wartościowy przekaz. Z tego co napisałaś "Zabłądziłam" to same emocje i właśnie takie książki są na mojej półce na honorowym miejscu.
    Koniecznie muszę przeczytać, a książka Pani Agnieszki Olejnik ląduje na liście książek do przeczytania.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ronie z http://ronie-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie daj znać, co sądzisz, kiedy już przeczytasz! :-)

      Usuń
  3. Czytałam już o prozie tej autorki, że jest naprawdę dobra. Nie miałam jeszcze okazji czytać jej książki, ale Twoja recenzja mnie bardzo zachęca do tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko ty jedna rzadko czytasz polskich autorów. Zachęciłaś mnie do powyższej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się z tego cieszę! To naprawdę genialna lektura :)

      Usuń
  5. Właśnie się zdziwiłam, że coś polskiego i to u Ciebie? Ale się cieszę, może p. Olejnik właśnie Ciebie przekona. Mnie przekonała Lingas-Łoniewska i chwała jej za to! Swoją drogą, piękna recenzja, Kochana! Wiele słyszałam o książce i wcale się nie dziwię, że wywarła na Tobie takie wrażenie. I to właśnie dzięki Tobie, będę chciała przeczytać ją priorytetem. Realni, aż namacalnie realni i prawdziwi bohaterowie oraz samo przewracające się strony? Jestem zdecydowanie na tak.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! O tej autorce także słyszałam i z pewnością kiedyś przeczytam coś jej autorstwa. Koniecznie napisz mi czy "Zabłądziłam" Ci się podobało! :)

      Usuń
  6. Tak, tak! Zapadająca w pamięć, pełna emocji, warta poznania - ta książka zapisała się w mojej pamięci w taki sposób, że chyba będę musiała ją sobie kiedyś odświeżyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę że to jest wartościowa książka i bardzo Ci dziękuję za tą recenzję bo dzięki Tobie usłyszałam o tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja w sumie częściej sięgam po autorów polskich niż zagranicznych :) Skoro polecasz ,,Zabłądziłam" to koniecznie muszę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, musisz kochana - to jedna z najlepszych polskich książek, jakie czytałam!

      Usuń
  9. Lubię takie emocjonalne pozycje, które poruszają ważny temat. Tym bardziej, jeśli są to książki polskich autorów. Nie jestem do nich uprzedzona, nawet chętniej po takie sięgam. Dlaczego? Bo wiem, że nikt nie tłumaczył fabuły, że wszystko się zgadza i widzę czarno na białym, jak dany autor pisze. No i warto promować polską literaturę. Agnieszki Olejnik nie znam. To znaczy słyszałam o niej i jej książce, ale nigdy nie miałam okazji po nią sięgnąć. Będę musiała to zmienić! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym tłumaczeniem to zgadzam się w stu procentach. Postaram się sięgać częściej po książki naszych rodaków! A Ty koniecznie czytaj "Zabłądziłam" :)

      Usuń
  10. Nominowałam cię do tagu przysłowiowego:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy, nawet najmniejszy komentarz, który po sobie pozostawisz. :-)