niedziela, 3 lipca 2016

Mój mały wielki bunt


Od kiedy skończyłam sześć lat i zaczęłam nałogowo oglądać ,,Aparatkę" chciałam być wegetarianką. Nie dlatego, że moda, że fajnie, że outsider'owo, lecz z powodu zwierząt, które były ze mną jeszcze dłużej niż głupi serial. Jednak gdy wspomniałam o tym pomyśle rodzicom, zarzucili mnie tysiącami argumentów na kategoryczne NIE. Odpuściłam, przecież byłam tylko dzieckiem.

W późniejszych latach ta sama myśl zawsze za mną podążała i tliła się gdzieś z tyłu głowy. Ostatni płomyk nadziei gasiły jednak słowa: przecież Ty tak lubisz mięso! Nie dasz rady!, więc nawet nie próbowałam.

Wczoraj, gdy wróciłam od mojego chłopaka, usiadłam z rodzicami w salonie, nie mając pojęcia, że program, który zaraz obejrzę sprawi, iż poważnie zapragnę zmienić pewną część mojego życia. Podjęłam decyzję, iż rozpoczynam mój mały, osobisty bunt. Każdy przeskanowany kod kreskowy to głos na TAK za danym produktem. A ja nie jestem za zabijaniem zwierząt, a już na pewno nie w taki brutalny sposób, w jaki jest to robione. Żyjemy w XXI wieku, a zachowujemy się jak ciemnota z prehistorii. Nie stosujemy humanitarnych środków, bo jesteśmy zbyt skąpi, chciwi i podli.

Zwierzęta nie stanowią zagrożenia dla ludzi. One atakują wtedy, kiedy czują, że są w niebezpieczeństwie - a owe niebezpieczeństwo (o ironio!) powodują najczęściej istoty (nie)ludzkie, chociażby poprzez niszczenie środowiska, będącego domem wielu gatunków. To my tworzymy największe zło tego świata, a nie bezbronne stworzenia.

Marzę o tym, aby ludzie, natura i zwierzęta żyły w zgodzie i harmonii. Marzę o tym, aby nasz gatunek przestał być chodzącą maszyną niosącą śmierć i destrukcję. Marzę o tym, abyśmy mieli wyższe cele niż gruby portfel i napełniony żołądek.

Nie zmienię świata, wiem. Ale pragnę żyć w zgodzie ze sobą i z własnymi poglądami. Nie odstawiam całego mięsa od razu, bo wtedy upadnę na samym początku. Póki co, pozostaję przy drobiu i rybach. Czy wytrzymam? Nie mam pojęcia, ale chcę spróbować i mieć poczucie, że coś zrobiłam. Nawet jeśli stanowię tylko kroplę w nieograniczonym oceanie - marzę o tym, aby być świadomą i porządną kroplą, która wie, o co w jej życiu chodzi.

Uwielbiam mięso - owszem, ale bardziej od niego kocham zwierzęta. 

Trzymajcie za mnie kciuki i pamiętajcie, że zwierzęta czują.

(jeśli ktoś usprawiedliwia ludzkie czyny tym, że zwierzęta i tak mordują się między sobą to przypomnę, że my uważamy się za osoby rozumne - wypadałoby więc używać tego pseudo rozumu i chociaż minimalizować cierpienie stworzeń przy zabijaniu, skoro jesteśmy w stanie to robić)

Chciałabym jeszcze Was o coś poprosić. Nie chodźcie do cyrków i innych miejsc, w których zwierzęta są traktowanie jak przedmioty do zarabiania pieniędzy. I jeśli macie możliwość sprawdzania tego, skąd pochodzi żywność - róbcie to i wybierajcie tą, w której ingerencja człowieka jest najmniejsza.

2 komentarze:

  1. Często traktowanie zwierząt jest okropne! :( Mnie zawsze to ściska za serce :(
    W sumie przez pewien czas byłam wegetarianką, ale wróciłam do mięsa. Ogólnie należę do grupy ''niejadków'' (nienawidzę tego określenia >< ) i na ogół nie jem mięsa. Jednak 100 % wegetarianką nie jestem. Za warzywami też nie przepadam, jednak muszę coś jeść prawda?

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest stron - kilk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, zawsze można chociaż sprawdzać skąd pochodzą produkty i wspierać te przedsiębiorstwa, które przestrzegają praw zwierząt.

      Usuń

Dziękuję za każdy, nawet najmniejszy komentarz, który po sobie pozostawisz. :-)